Ostatnio dopadła mnie monotonia i poczucie samotności. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, bo pogoda za oknem dość ładna.
W pracy raczej wszystko się układa. Mały trochę przeziębiony, ale zbliżamy się ku lepszemu. Mnie i K. też trochę zaczęło rozkładać, ale też dzielnie walczymy.
Życie towarzyskie też ucichło i to realne i przez internet. Każdy ma swoje problemy, życie, niektóre znajomości się rozluźniły choć myślałam, że akurat te będą trwać. Ale niestety trzeba do tego dwojga.
Czuję taka pustkę i samotność. Nie bardzo mogę sobie z tymi uczuciami poradzić. Nie mam z kim pogadać, raczej mało osób to rozumie. Czy macie też takie dni osamotnienia? Marzy mi się taka przyjaciółka, która byłaby zawsze i darzyła mnie taka sama sympatią jak ja ją...
Trochę melancholijnie się zrobiło, wybaczcie. Ale taki mam nastrój.
Życie we troje
26 września 2018
Pustka
30 sierpnia 2018
Być bliżej Ciebie chcę 😍
Dawno nie pisałam. Jakoś po tak długiej przerwie ciężko znowu zacząć.
Wiele od ostatniego razu, gdy pisałam to zmieniło się. Chyba na dobre.
Przede wszystkim zmieniłam środowisko, w którym się obracam. Unikam ludzi, którzy tworzą konflikty. Dużo się modlę i szukam Boga. Najbardziej mnie cieszy to, że mój mąż również idzie ta drogą. To takie cudowne uczucie, że razem zmierzamy w tym samym kierunku. A Bóg tak pięknie działa i błogosławi. Nasz syn widząc nas, naśladuje. Co jest tak cudowne. Serce się raduje, gdy widzę jak moje maleństwo rozwija się. Wierzę, że nasz Pan szczególnie nas obdarza łaskami i chroni. A mimo, że dotykają na różne sytuacje umiemy sobie z nimi poradzić, podchodzimy ze spokojem i wiemy, że Pan jest z nami i daje poczucie, że wszystko będzie dobrze, bo On nas prowadzi.
Mam wokół ludzi, którzy dobrze mi życzą, wspierają, do których zawsze mogę się zwrócić, gdy mam wątpliwości. Mimo, że są daleko, mimo że codziennie się nie widzimy wiem, że mogę na nich liczyć, na radę i wsparcie. Wiem, że to Pan postawił mi ich na swojej drodze, a tych którzy ciągnęli mnie w złą stronę usunął.
Jestem szczęśliwa, mój mąż jest szczęśliwy, syn też. Wierzę, że życie blisko Boga daje to szczęście i szczególnie błogosławi rodzinom.
13 marca 2018
Witajcie
Jako, że na poprzedniej domenie likwidują bloga, postanowiłam przenieść naszą historię w nowe miejsce. Poniżej macie całą historię tego jak przebiegały nasze początki ;)
Niestety zdarzają mi się dłuższe i krótsze przerwy w pisaniu, natomiast mam mocne postanowienie poprawy ;)
Ostatnio pisałam o zmianie pracy. Oczywiście było to dość dawno temu ;) tak zeszło, że pracuję tam już 6 miesiąc. Cóż mogę powiedzieć, wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Czyli są plusy i minusy. Plusami na pewno jest to, że praca jest mniej stresująca, że w razie choroby Sebcia nie mam kłopotu, że nie ma z kim zostać, kasa lepsza, no i godziny pracy choć nie zawsze. Minusy. Na początku miałam kilka spięć ze współpracownicą. Na razie się wyciszyło, jednak wiem już, że tak czy inaczej muszę uważać na to co mówię. Dosłownie o wszystkim. Dobrze, że widzimy się tylko raz w tygodniu to nie mamy raczej sposobności do rozmowy. Minusem są na pewno pijani ludzie, którzy chcą wchodzić pod wpływem alkoholu. I osoby, które nie chcą dopłacać za przekroczony czas i często albo dyskutują albo chcą się wymknąć po angielsku. Nie rozumiem takich osób, bo jeśli stać ich na przyjście na basen do hotelu to tym bardziej powinno ich być stać na dopłatę za przekroczony czas. Niestety ludzie są różni i czasami trzeba się z nimi poużerać.
Mam kilka postanowień. Jedno z nich w trakcie realizacji. Mianowicie wzięłam się za siebie i ćwiczę. Od dwóch tygodni uczęszczam do siłowni. Głównie bieżnia, pilates i spinbike. Po miesiącu mamy sprawdzić efekty. Nie długo mam umówioną wizytę do dietetyka i jestem ciekawa co pani wymyśli, bo będzie miała nie lada wyzwanie jeśli chodzi o moją osobę.
Drugie to niestety ograniczyć fb. Bo niestety, ale wciąga i uzależnia, a tak naprawdę 90% informacji tam nie wnosi nic w nasze życie. Całe szczęście udaje mi się to realizować i myślę, że duża zasługa jest Nowenny Pompejańskiej. Co prawda intencje mam inną, jednak czuję, dzięki niej taki wewnętrzny spokój. Wielokrotnie miałam uczucie braku przyjaciół, który bardzo mi doskwierał i dołował. Na chwilę obecną zniknął, choć czasem się pojawia. Jednak nie na długo, bo Pan dał mi poznać osoby, które potrafią pokazać, co w życiu jest najważniejsze.
Od września zeszłego roku przystąpiliśmy do Wspólnoty Domowego Kościoła. Widzę jak te spotkania zmieniają mojego męża i zbliżają nas do siebie. Cieszę się, że mój mąż jest otwarty i przyjmuje do serca to co Pan chce w nim zasiać. O wiele łatwiej nam się rozmawia. Ja jestem wyciszona, spokojna, opanowana. W wakacje jedziemy wspólnie całą rodzina na dwutygodniowe rekolekcje. Trochę się tego czasu obawiam. Jak poradzimy sobie z Sebciem i moim jedzeniem, ale wiem że i tak będzie to piękny czas i czuję, że zajdzie wtedy wiele zmian.
Trochę się rozpisałam jak na początek, ale mam nadzieję, że będę tu zaglądać często i dzielić się naszym życiem we troje.
Spokojnego wieczoru. Buziaki.
Już nie długo coraz bliżej - 15.08.2017
Rozmyślania kobiety po trzydziestce - 13.08.2017
Zmiany nadchodzą wielkie zmiany ;) - 9.08.2017
Powrót - 6.08.2017
Pustka
Ostatnio dopadła mnie monotonia i poczucie samotności. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, bo pogoda za oknem dość ładna. W pracy rac...